poniedziałek, 13 maja 2013

"Doc Frankenstein" - komiks braci Wachowskich

Sześcioczęściowa seria komiksów "Doc Frankenstein" (2004-2007) powstała według scenariusza braci Wachowskich (dziś znanych jako rodzeństwo Wachowskich), twórców kultowego "Matrixa", niedocenionego "Speed Racera" i zeszłorocznego "Atlasu chmur". Za rysunki odpowiedzialny był Steve Scroce, który wraz z Geofem Darrowem sygnował całą serię swoim nazwiskiem. "Doc Frankenstein" to wizualna perełka pełna cieszących oczy rysunków, kipiąca ukazaną w nietuzinkowy sposób akcją, ze skaczącą z miejsca na miejsce i z przyszłości w przyszlość fabułą.  Nieśmiertelny potwór Frankensteina przybiera tu nie tylko nazwisko swojego stwórcy, ale i jego tytuł naukowy. Doc Frankenstein z jednej strony pomaga ludzkości w walce z ogólnie pojętym złem, z drugiej, na przestrzeni wieków ścigany jest przez chrześcijańskich fundamentalistów, którzy nie mogą i nie chcą zaakceptować istnienia istoty pozbawionej duszy. Na kartach kolejnych komiksów obserwujemy działania Doca Frankensteina m.in. na Dzikim Zachodzie, podczas Wojny Secesyjnej, II Wojny Światowej, wreszcie w dalekiej przyszłości, gdzie dochodzi do finałowego starcia z siłami Kościoła zasiadającymi za sterami potężnych latających maszyn bojowych... 


Żonglujący nawiązaniami do historii, pop-kultury, komiksu i filmu, "Doc Frankenstein" to komiks dość odważny, żeby nie powiedzieć obrazobórczy, wszak tytułowy bohater otrzymuje życie leżąc przywiązany do wielkiego krzyża. Postać samego Jezusa także pojawia się, w dość swobodnej interpretacji braci Wachowskich, w jednej z licznych retrospekcji. Jest też kozackie nawiązanie do kultowego anime "Akira" (Doc z bronią laserową podobną do używanej przez Kanedę, wiszący nad zabitym potworem - patrz powyżej), oraz do spaghetti westernu "Django". Jeśli widzieliście klasyczny film z Franco Nero, pamiętacie zapewne, że w czołówce ciągnął on za sobą trumnę, w której znajdował się wielki karabin maszynowy, użyty później na szeregach wroga. Doc Frankenstein ciągnie za sobą na łańcuchu całą... kaplicę, której zawartością okazują się aż dwa gigantycznych rozmiarów karabiny! 


Do pozostałych najciekawszych scen tej znakomitej serii należy rewolwerowy pojedynek z wilkołakiem i późniejsze wypicie drinka na zgodę, po którym Doc, nieznający do tej pory alkoholu, pada nieprzytomny na ziemię, a wokół jego głowy latają różowe, pulchne słoniki.


Muszę też wspomnieć o epickiej strzelaninie Doca-łowcy głów z poszukiwanymi przez prawo przestępcami (patrz poniżej), rozrysowanej na dwie strony komiksu, oraz jego walkę wręcz(!) z myśliwcami i rakietami przez nich wystrzelonymi. Najbardziej brutalną sekwencją jest zdecydowanie motyw próby zabicia Franka przez odcinanie mu po kolei kończyn. Doc Frankenstein podładowany energią z błyskawicy, uwolniony z więzów, walczy z przeciwnikami jedną ręką dzierżącą siekierę, stojąc na jednej, pozostałej mu nodze.


Łudzę się naiwnie, że bracia, czy też rodzeństwo Wachowskich wróci może kiedyś do scenariusza "Doc Frankenstein" i przełoży go na język filmu. Tymczasem zapraszam do obejrzenia okładek wszystkich zeszytów oraz najciekawszych stron z poszczególnych numerów, wybranych przeze mnie.























Zobacz także:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz