środa, 22 maja 2013

Blu-ray "Hotel Transylwania" - recenzja

"Hotel Transylwania" (recenzję filmu znajdziecie tutaj) na niebieskim nośniku wpadł w końcu w moje ręce. I mam co do tego wydania ambiwalentne uczucia. Technicznie (obraz, dźwięk) wszystko stoi na bardzo wysokim poziomie, gorzej jest w kwestii dodatków, które nie są ani przesadnie ciekawe, ani zbyt obszerne. W dodatku polski dystrybutor "Hotelu Transylwania" na Blu-ray, choć rząda za to wydanie ponad 100zł nie zadał sobie trudu przetłumaczenia dodatków na język polski. A to nie koniec złych wieści, czyt. robienia sobie żartów z polskiego odbiorcy. Ale wszystko po kolei...

Okładka zagraniczna, u nas nie ma płyty DVD

OBRAZ
Jak pamiętacie, przy  okazji recenzowania "Frankenweenie" na błękitnej płytce popadłem w zachwyt nad jakością obrazu, a tu jest jeszcze lepiej, bo w kolorze. Format filmu to ponownie moje ukochane 16:9, całkowicie wypełniające ekran telewizora. "Hotel Transylwania" lśni bogatą paletą barw, ten film film to prawdzia orgia kolorów, radosnych, jaskrawych i pełnych (choć w przypadku w większości martwych potworów zabrzmi to jak oksymoron) życia! Obraz jest bogaty w detale, w zaciszu domowym można wypatrzeć mnóstwo szczegółow (dekoracje i wyposażenie wnętrz), które mogły nam umknąć podczas seansu w kinie. W dodatku animacja poddana została specjalnemu procesowi, który podczas szybkich ruchów postaci niweluje efekt "rozmazywania", wyostrzając je i dynamizując. Wszystko, każdy kadr, każda scena wyglądają obłędnie, ale największe wrażenie robią ujęcia tytułowego hotelu na planie ogólnym. Słowem "Hotel Transylwania" to wspaniała uczta dla oczu. Do wyboru podczas domowego seansu mamy, wszak to także część obrazu, napisy w językach polskim, angielskim, czeskim, tureckim, chorwackim, greckim, islandzkim, hindi i jeszcze kilku innych. 




DŹWIĘK
Do wyboru ścieżka oryginalna DTS HD-MA oraz polski dubbing w Dolby Digital 5.1. I choć w polskiej wersji językowej niektóre żarty są, jak dla mnie, bardziej zabawne niż w oryginale (choćby genialny serek topiony wołający: "Na pomoc, topię się!"), tak widzom stawiającym nade wszystko inne jakość dźwięku, zamiast polskiego "skromnego" DD5.1 polecam potężny, bogatszy w szczegóły i głębszy DTS HD-MA. Ale nie ma tego złego... wszak w wersji oryginalnej hrabia Dracula nawija głosem samego Adama Sandlera. Pamiętajcie tylko, aby przy przełączaniu ścieżki z DD5.1 na DTS ściszyć nieco głośność na amplitunerze, bo przykładowo takie arcygłośne tupnięcie Wielkiej stopy może sprawić, że w najlepszym przypadku odpadną wam uszy ;). Poza ścieżkami angielską i polską, możemy także sprawdzić jak brzmi dubbing w języku tureckim, rosyjskim, chińskim, koreańskim, mandaryńskim, chorwackim, greckim, słoweńskim, portugalskim czy rumuńskim. Szczególnej uwadze polecam język koreański, który choć różni się od japońskiego, sprawia, że mamy wrażenie oglądania... Anime. 


DTS HD-MA

DD5.1

DODATKI
Tu jest nieco gorzej, żeby nie powiedzieć rozczarowująco. Zacznę od tego, że komentarza twórców podczas filmu możemy wysłuchać tylko w wersji oryginalnej - nie ma polskich, ani nawet angielskich napisów. To samo tyczy się niestety wszystkich(!) dodatków. Brakuje zarówno tłumaczenia polskiego, jak i angielskich napisów, będących przecież nieodłączną częścią większości wydań Blu-ray. Jeśli ktoś ma problemy z rozumieniem angielskiego ze słuchu (choć w dodatkach jakiejś skomplikowanej angielszczyzny nie uświadczymy) może poratować sie napisami (uwaga!) w języku koreańskim i chińskim - powodzenia ^_^ 

Wśród dodatków znajdziemy kilka krótkich materiałów o realizacji filmu, wspomnianym wyżej podrasowywaniu animacji, kilka słów o dubbingu, oraz animowaną i średnio fajną krótkometrażówkę "Goodnight Mr. Foot" (reż. Genndy Tartakovsky), a także sceny niewykorzystane. Te ostatnie to w większości czarno-białe animowane roboczo storyboardy, ale też jedna pełnowartościowa scena znana z trailera (potwory wybierające się do tytułowego Hotelu), która nie trafiła do ostatecznej wersji filmu. Na deser teledysk do piosenki "Problem (Monster Remix)". Dodatki bez szału, brak polskiego tłumaczenia czy choćby angielskich napisów zakrawa na skandal, zaś umieszczone w to miejsce napisy koreańskie i chińskie to jakiś ponury żart. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego w czasach, gdy w sieci działa ogromna społeczność tłumaczy-amatorów, którzy nie pobierając za swoją pracę wynagrodzenia, tłumaczą nieraz nawet piosenki w musicalach, niektórzy polscy wydawcy, za-ra-bia-ją-cy przecież na nas, widzach(!), wciąż z uporem maniaka nie potrafią (nie chcą?! nie opłaca im się, skoro i tak film się sprzeda?) spolszczyć całego materiału zawartego na płycie. W dodatku np. przy takim "Hotelu..." dodatków nie ma dużo, więc tłumacz mógłby je spolszczyć w kilka minut. Jedynym "plusem" w tym morzu minusów dla materiałów dodatkowych jest fakt, że dystrybutor miał odwagę cywilną i zamieścił czytelną informację na opakowaniu: "Materiały dodatkowe w wersji oryginalnej", co i tak nie zwalnia go z odpowiedzialności za sprzedaż, w moim mniemaniu, niepełnowartościowego produktu.



PODSUMOWANIE
Kapitalny film wielokrotnego użytku dla każdego od lat 5 do 105, do tego rewelacyjny obraz i wgniatający w ziemię dźwięk (DTS HD-MA). Niestety, w dodatkach na płycie przygotowanej na POLSKI rynek, pod POLSKIEGO konsumenta, znajdziemy tylko napisy koreańskie i chińskie, bo, jak wiadomo, jest to drugi język każdego szanującego się Polaka. Niemniej jednak jest to wciąż wydanie godne polecenia dla samego filmu oraz jego wersji 3D załączonej na drugiej płycie. Trójwymiar jest całkiem OK', ale wizualnej uczty klasy "Avatara" się nie spodziewajcie. 

Na koniec bardzo budująca informacja, niezwiązana jednakże z omawianym tu wydaniem. Otóż na 2015 rok zaplanowana jest premiera filmu "Hotel Transylwania 2" - oby do tego czasu polscy dytrybutorzy nauczyli się spolszczać wszystkie dodatki na płytach Blu-ray, czego wam i sobie życzę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz