piątek, 9 maja 2014

Komiks "Batman: Castle of the Bat"

Narysowany w 1994 roku "Batman: Castle of the Bat" należy do serii komiksów sygnowanych znakiem DC Comics Elseworlds. Były to jednorazowe wyskoki głównych bohaterów wydawnictwa, poza główny nurt. Superman, Batman i Flash trafiali w czas i miejsce, gdzie nie mogliby trafić w komiksach głównego nurtu. I tak Superman w komiksie "Superman: Red Son" dorastał w Związku Radzieckim, Batman w "Batman: Gotham by Gaslight" ścigał Kubę Rozpruwacza terroryzującego Gotham, a Flash w numerze "Flashpoint" przenosił się w czasie by przyjąć kulę przeznaczoną dla Johna F. Kennedy'ego, a postrzał powodował u niego paraliż ciała od pasa w dół. Przyznacie sami, że już na tych trzech przykładach (po więcej odsyłam TUTAJ) widać doskonale czym są komiksy spod znaku Elseworlds. Zapnijcie zatem pasy, bo za chwilę przeniesiemy się do początków IXX wieku, gdzie Bruce Wayne prowadzi laboratorium, w którym na świat przyjdzie zmontowany z kawałków trupów... BATMAN! Zapraszam do dalszej części wpisu...




Komiks narysowany jest niestandardową kreską, a poszczególne kadry przypominają raczej malarstwo klasyczne niż rasowe obrazki komiksowe. Ciemne barwy pomagają w kreowaniu posępnej, mrocznej i gęstej atmosfery komiksu. Akcja dzieje się w miejscowości Ingolstadt w zachodnich Niemczech na początku IXX wieku. Akcja zaczyna się jak w filmowym "Draculi". Młody Bruce Wayne podróżuje powozem (powozi niejaki Fritz ;) z rodzicami, którzy zostają zamordowani przez zamaskowanego złoczyńcę na koniu.


Po latach dorosły Bruce w swoim laboratorium prowadzi eksperymenty dla dobra ludzkości (np. uzdrawianie głuchych). W tym celu krzyżuje m.in najlepsze cechy nietoperza (umiejętność poruszania się w nocy) z węchem psa, tworząc stworzenie, które nazywa BatHound. W eksperymentach pomaga mu garbaty służący Alfredo. Bruce wciąż wspomina tragiczne wydarzenie sprzed lat, a gdy tajemniczy jeździec atakuje jego narzeczoną, która przyjechała do Bruce'a w odwiedziny, koszmar odżywa na nowo.


Młody Wayne decyduje się w końcu na ożywienie człowieka. Wraz z Alfredo wyszukują na cmentarzu duże części martwych ciał, a do czaszki wkładają... mózg ojca Bruce'a. Początkowo nowa istota tylko bełkocze i nie zdradza żadnych oznak inteligencji. Bruce nakłada na podobnego do kreacji Borisa Karloffa potwora pelerynę, zasłania mu twarz charakterystyczną maską i wstrzykuje geny nietoperza. Wówczas w potworze ożywają wspomnienia i wydostaje się z laboratorium, by dokonać zemsty na zamaskowanym zabójcy sprzed lat, którego tożsamość, jak się wkrótce okaże, tragicznie zmarły Wayne senior doskonale zna. 


Mordercą okazuje się być prowadzący konkurencyjne badania naukowe doktor Seltsam, wielokrotnie krytykujący naukowe eksperymenty Bruce'a Wayne'a, pałający rządzą stworzenia istoty nieśmiertelnej. W tym celu mordował podróżnych i wykorzystywał ich ciała. Twarz monstrum, nazwanego przez Bruce'a BATMAN, zmienia się nieoczekiwanie w wielką głowę nietoperza. Niesamowita istota przyczynia się do śmierci doktora, a Bruce i Alfredo uchodzą z życiem z rąk szalonego Seltsama.


"Batman: Castle of the Bat", mimo posiadania wielu naiwnych elementów, jak to w uniwersum Frankensteina bywa, to komiks niezwykle poważny i mroczny, kompletnie różni się od komiksowej, kolorowej i głupiutkiej przygody, jaką w świecie Frankensteina przeżył Mroczny Rycerz w opisywanym niedawno na blogu komiksie "Batman and Robin: The True Story of Frankenstein" z 1948 roku. 


Zobacz także:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz