"I, Frankenstein" (premiera 24 stycznia 2014) reprezentowany byl na tegorocznym konwencie Comic Con przez reżysera i scenarzystę Stuarta Beattie, autora komiksu pod tym samym tytułem - Kevina Greviouxa, oraz dwójkę aktorów: Aarona Eckharta i Yvonne Strahovski. W wywiadzie dla IGNentertainment i na panelu dyskusyjnym opowiadali oni o produkcji filmu i podpisywali plakaty do "I, Frankenstein", które miały swoją premierę na Comic Con. Niestety, nie doczekaliśmy się trailera, ale według zapewnień twórców film ma być "pełen akcji jakiej wcześniej nie widzieliście" - co należy przyjąć z przymrużeniem oka, wszak każdy nowy film jest zapowiadany podobnie :). Podczas wywiadu i w trakcie panelu dyskusyjnego, dowiedzieliśmy się jednak o "I, Frankenstein" znacznie więcej ponad to, jak dobry będzie to film. Zapraszam do dalszej częsci wpisu...
Aaron Eckhart, Yvonne Strahovski, Stuart Beattie
Przede wszystkim "I, Frankenstein" ma być luźno oparty na komiksie Kevina Greviouxa, ot, weźmie z niego główną postać, współczesne realia i tytuł. Dwa walczące ze sobą klany: Gargoylów (dobrzy) i Demonów (źli), prowadzą ze sobą odwieczną walkę. Ci pierwi chronią ludzkość, ci drudzy chcą jej dokopać. Teraz nadarza się znakomita okazja by zdobyć przewagę nad Gargoylami; źli muszą "tylko" schwytać Adama (Eckhart) i posiąść sekret jego nieśmiertelności i niezniszczalności. Dobrzy pracują nad tym, by utrzymać złych z dala od Adama, a sam Adam, jak mówi się o jego postaci, trafia w sam środek wojny dwóch klanów. Nad rozwikłaniem tego - jednakże już w celach pokojowo-naukowych - jak Viktor Frankenstein ożywił zwłoki, pracuje też urocza pani naukowiec (Strahovski), z którą Adam się zaprzyjaźni, co można łatwo wywnioskować po tym zdjęciu.
"I, Frankenstein", według słów reżysera, będzie poniekąd... kontynuacją powieści Mary Shelley. Co stało się z monstrum, jak przystosowało się do życia w świecie ludzi, kim-czym jest dziś, czy posiadło duszę itd. - jeśli twórcy nie prześlizgną się tylko po tym motywie, może być ciekawie, poważnie, dojrzale. Uważam jednak, że nie ma się co oszukiwać, pewnie na tematy egzystencjalne padnie w filmie ze trzy zdania między efekciarskimi strzelaninami i scenami walk w slow-motion.
Wiadomo na pewno, że Adam ma ponad 200 lat, dźwiga piętno nieśmiertelności, stoi po stronie ludzi i wygląda... całkiem atrakcyjnie. Reżyser tłumadzy to tym, że jego okropne blizny zdążyły się w ciągu dwóch stuleci wygoić, choć wszyscy wiedzą, że Eckhart jest po prostu zbyt przystojny by ukrywać go pod silikonowymi bliznami. Tak czy inaczej, nazywany przez dziesięciolecia potworem, Adam w końcu uwierzył, że faktycznie nim jest. Teraz szuka spokoju i bratniej duszy. Zapytany o inspiracje, Beattie bez namysłu odparł, że były to "Frankensteiny" produkcji Hammer Film Productions oraz książka Shelley. Jego wizja ma być jednak na wskroś nowoczesna, a film ma być widowiskowym thrillerem akcji.
Aaron Eckhart pochwalił się, że przez ponad 6 miesięcy trenował filipińską sztukę walki dwoma kijami, według jego słów bardzo efektownie wyglądającą na ekranie. W świetle tego wyznania dziwi nieco fakt, że Eckhart na oficjalnym trójwymiarowym plakacie w dłoni trzyma jakieś metalowe ustrojstwo, a nie drewniane pałki. Niemniej jednak Escrima, bo tak nazywa się filipińskie machanie kijami, faktycznie jest efektowne (i efektywne ;), co możecie podejrzeć na stosownym fragmencie filmu "Best of the Best 4". Teraz pozostaje nam już tylko czekać na trailer - kiedy, kiedy?!. No i na gotowy film, aby przekonać się czy twórcy spełnią swoje groźby i "I, Frankenstein" będzie tak dobry jak zapowiadają, czy też z dużej burzy spadnie mały deszcz...
Yvonne Strahovski, Aaron Eckhart,
Kevin Grevioux
Źródła zdjęć i informacji:
Kanał IGNentertainment na YouTube
facebook.com/IFrankensteinMovie?fref=ts
IMDb.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz