piątek, 19 lipca 2013

Guillermo Del Toro wyreżyseruje "Frankensteina"

Jak podały kilka dni temu serwisy filmowe, twórca "Labiryntu Fauna" i "Pacific Rim" - Guillermo Del Toro potwierdził (mam nadzieję, że już na serio serio ;), że zabiera się za własną wersję "Frankensteina". Wreszcie, chciałoby się zakrzyknąć, po latach gdybań "nakręci, nie nakręci, nakręci, nie nakręci", po odnajdywanych tu i ówdzie concept-artach do niby filmu Del Toro,  oraz całej masie pogłosek, m.in. tej, że w monstrum wcieli się Doug Jones (ponoć w 2009 roku odbyły się nawet screen testy), po pojawianiu się i znikaniu tytułu "Untitled Frankenstein Project" z filmografii reżysera na IMDb, wreszcie nadeszły konkrety. I to jakie! Choć o dacie premiery na razie się w ogóle nie mówi (2014 / 2015?) wiadomo, że w rolę monstrum wcieli się sam Benedict Cumberbatch ("Sherlock", "Hobbit", "Star Trek. W ciemność"), mający już w swoim dorobku zarówno rolę potwora, jak i jego stwórcy, których grał na zmianę z Johnnym Lee Millerem w znakomitym przedstawieniu teatralnym Danny'ego Boyle'a. Obecnie Benedict Cumberbatch pracuje z Guillermo Del Toro na planie filmu "Crimson Peak". W dalszej części wpisu fragment fascynującego wywiadu z twórcą "Hellboya" dla serwisu www.shocktillyoudrop.com (z października 2012), w którym opowiada on o własnej wersji "Frankensteina", fascynacji postacią monstrum, i o tym, że ekranizacja prozy Mary Shelley może być najważniejszym filmem w jego karierze...



Shock: Klasyczne filmy o potworach to dla ciebie coś na kształt religii...

Guillermo Del Toro: Jako dziecko czerpałem z nich chwile niczym nie zmąconej radości. Mówię tu o filmach, które odkryły przede mną zupełnie nowy sposób kręcenia horrorów, z poszanowaniem piękna i człowieczeństwa, ze współczuciem, z prawdziwą mocą. Nie mógłbym być szczęśliwszy niż teraz będąc tutaj. Wiem, że to brzmi banalnie, ale to spełnione marzenie.

Shock: Możesz zdradzić, na jakim etapie znajduje się twój własny filmowy projekt Frankensteina?

Del Toro: Tak, dostaliśmy od Donny Langley z Universal Pictures zielone światło do tworzenia scenariusza, zaczynamy więc pisać. To będzie pracochłonne wyzwanie, zajmie z pewnością kilka lat. Ale dzięki Donnie wszystko jest teraz w ruchu.

Shock: Czy powieść nadal pozostaje aktualna?

Del Toro: Myślę, że zawsze tak będzie. Niektóre motywy niosą w sobie niekończące się bogactwo interpretacji. Może być Tarzan w kosmosie, Tarzan w przyszłości, Tarzan w przeszłości. Możesz potraktować Frankensteina jako metaforę kosumpcjonizmu albo ludzkiej samotności. Możesz umieścić Sherlocka Holmesa w Londynie w 2012 roku albo w świecie II wojny światowej. Są ponadczasowi. Frankenstein należy bezsprzecznie do tego zbioru archetypów, do historii, które będą opowiadane wciąż od nowa - będziemy je opowiadać, póki wciąż jesteśmy ludźmi.

Shock: Można się spierać, czy kiedykolwiek pojawiła się adaptacja Frankensteina, która odniosłaby sukces i pozostała wierna książkowemu oryginałowi. Sądzisz, że twoja będzie właśnie taką adaptacją, czy raczej luźną wariacją na temat?

Del Toro: Jeśli największą wartością twojej pracy ma być wierność oryginałowi... kroczysz niepewną ścieżką. Bowiem za każdym razem, kiedy z niej zbaczasz, podważasz znaczenie celu, który sam sobie wyznaczyłeś. Jestem wierny duchowi narracji powieści. Jestem wierny temu, co określam mianem jej przesłania - tak, jak to odczytałem będąc dzieckiem, i jaki wpływ to na mnie wówczas wywarło. W odniesieniu do mojego życia to po trosze biografia, a po trosze proroctwo. To bardzo osobisty film. Pod wieloma względami najbardziej osobisty, jaki kiedykolwiek zrobię, ponieważ moja relacja z monstrum jest bardzo głęboka i żaden inny potwór nie zrobił na mnie takiego wrażenia.

Shock: Zamierzasz zatem włożyć w to tyle czasu, ile będzie trzeba, by osiągnąć ten właściwy efekt?

Del Toro: Tak, dlatego też trzórzliwie z tym zwlekałem przez tyle lat (śmiech). Byłem... może nie tyle wstrzemięźliwy, ile ostrożny. Ale dość uników. Ponieważ naprawdę myślę, że ten film okaże się tym, który w moim życiu będzie znaczył najwięcej.


Tłum. Karolina Chymkowska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz