Na stronie film.org.pl - jednego z patronów medialnych "Frankensteina 100 lat w kinie" odbył sie dość niezwykły konkurs. Uczestnicy mieli zaproponować własną obsadę nieistniejącego filmu o "Frankensteinie". Przyznaję z radością, że zaskoczyła mnie zarówno ilość zgłoszeń, jak i ich wysoki poziom merytoryczny. Nagrody w postaci książki "Frankenstein 100 lat w kinie" mogliśmy przyznać tylko trzy, więc z nadesłanych zgłoszeń (za wszystkie dziękuję i gratuluję zwariowanych pomysłów!) zmuszony byłem wybrać te 3 "best of the best". Bezapelacyjnym zwycięzcą został Radosław Kwiecień, który jako jedyny uczestnik konkursu wraz z opisem nadesłał także zabawne zdjęcia - od razu jednak wyjaśniam, że załączone fotomontaże nie miały żadnego wpływu na moją decyzję, gdyż opisy same w sobie były najobszerniejsze i najzabawniejsze z nadesłanych zgłoszeń. Również dobór aktorów do ról Frankensteina, monstrum i Igora, to, jak dla mnie, strzał w dziesiątkę! Zapraszam do dalszej części wpisu, gdzie przeczytacie równie pomysłowe propozycje obsadowe laureatów miejsca II i III, a także pozostałe, również warte poznania(!) zgłoszenia - poziom był naprawdę wyrównany. Dziękuję wszystkim za udział w konkursie i jeszcze raz gratuluję wyobraźni oraz poczucia humoru - wszystkie zgłoszenia przeczytałem z prawdziwą przyjemnością. Niestety nikt nie zdobył nagrody specjalnej ("Mary Shelley's Frankenstein" na Blu-ray) przewidzianej dla osoby, której typy pokryłyby się z moją obsadą marzeń.
I miejsce: Radosław Kwiecień
Film w konwencji neo noir z domieszką kina akcji rodem z lat 80. Wygląd poszczególnych
postaci może różnić się od tych w oryginale, ale jak pokazują filmy
"Furankenshutain tai chitei kaijû Baragon" oraz "Frankenstein
Meets the Space Monster", we Frankensteinie wcale nie musi być nawet
postaci tytułowej.
Wiktor Frankenstein - Al Pacino
Wiktor Frankenstein - Al Pacino
Czynnikiem decydującym o obsadzeniu Ala w roli
głównej jest jego głos i sposób wypowiedzi. Patrząc na filmografię tego
wybitnego aktora łatwo można stwierdzić jaki jest przepis na sukces - wystarczy
napisać dosyć niepokorną postać z kilkoma monologami i dać Pacino wolną rękę.
Niech krzyczy, niech przeklina, niech się miota i obraża innych. Zachwyt widowni i nominacja do Oscara gwarantowane. Zwłaszcza pocieszne są dialogi, w
których Pacino mówi normalnym tonem, by po chwili zaatakować znienacka na
wyższym poziomie natężenia dźwięku. Dla
przykładu: "Gorączka" - Did you fall in love last night? Just tell me
that, I'll settle for it. I'll buy that. GIVE ME ALL YOU GOT! GIVE ME ALL YOU
GOT!, "Zapach kobiety" - If I were the man I was five years ago, I'd take a
FLAME THROWER to this place!, "Glengarry Glen Ross" - Where did you
learn your TRADE, you stupid fucking cunt, you idiot? Who ever TOLD you that you could work with men? Oh,
I'm gonna have your job, shithead. I'm going downtown, I'm going to talk to
Mitch and Murray! I'm going TO LEMKIN! I don't care whose nephew you are... who
you know... whose dick you're sucking on, you're going out! I SWEAR to you. Oczywiście należałoby wzbogacić jego kwestie o znane ze wspomnianego "Zapachu
kobiety" - Hoo-Hah.
Kultowa scena: Frankenstein kończy swój eksperyment. Gdy monstrum zaczyna wydawać z siebie pomruki i powoli ruszać kończynami, padają słowa: This motherfucker is ALIVE!... Hoo-Hah.
Kultowa scena: Frankenstein kończy swój eksperyment. Gdy monstrum zaczyna wydawać z siebie pomruki i powoli ruszać kończynami, padają słowa: This motherfucker is ALIVE!... Hoo-Hah.
Monstrum - Arnold
Schwarzenegger
Aktor zakończył polityczną karierę i zalicza swój filmowy comeback. Skoro
planuje nowego "Conana" to "Frankenstein" będzie jak znalazł.
Ogromnym atutem Arnolda są warunki fizyczne. Biorąc pod uwagę jego budowę
ciała, nie trzeba będzie wydawać pieniędzy i poświęcać wiele czasu na kostiumy
i makijaż. Do tego charakterystyczne stęknięcie-okrzyk, jakie aktor wydaje z
siebie w scenach walk i wzmożonego wysiłku. Widownia powinna być przerażona,
zniesmaczona i rozbawiona.
Kultowa scena: Arnold niszczy.
Kultowa scena 2: Eksperyment udał się aż nadto, a monstrum zaczyna zyskiwać świadomość życia i norm moralnych. Szamocząc się między pierwotnym instynktem siania pożogi i zniszczenia, a miłościwą egzystencją w pokoju, stwór głosem pełnym rozpaczy ostrzega Wiktora: Nooo, wat is happening?! Arghh… Run! Quick, get to the chopper!
Kultowa scena: Arnold niszczy.
Kultowa scena 2: Eksperyment udał się aż nadto, a monstrum zaczyna zyskiwać świadomość życia i norm moralnych. Szamocząc się między pierwotnym instynktem siania pożogi i zniszczenia, a miłościwą egzystencją w pokoju, stwór głosem pełnym rozpaczy ostrzega Wiktora: Nooo, wat is happening?! Arghh… Run! Quick, get to the chopper!
Igor - Daniel
Day-Lewis
Człowiek kameleon, chodzące wcielenie metody Stanisławskiego - kto jak nie on
stworzy wiarygodną i zapadającą w pamięć postać pokornego garbusa o zwichniętej
psychice? By zaangażować swe ciało i umysł w realistyczne przedstawienie
bohatera, na 3 miesiące przed rozpoczęciem produkcji aktor zapewne wyruszyłby
do małego klasztoru w górzystym rejonie Rumunii. Miejsca oddalonego od najbliższej osady o 13 godzin jazdy na ośle (a w
Rumunii jest dużo niedźwiedzi hasających swobodnie tu i ówdzie). Atmosfera
zamknięcia, zapach wilgotnego kamienia, szczury przemykające po długich,
spowitych mrokiem zamkowych korytarzach. Ten Igor miałby przeszłość, swą własną
historię do opowiedzenia, wspomnienia i doświadczenia z dzieciństwa wpływającego na jego obecny światopogląd i zachowanie.
Oczywiście nie poznalibyśmy wszystkich tajemnic warsztatu Day-Lewisa - skąd
wzięły się tajemnicze blizny i zmarszczki, gustowny zestaw
brodawek/narośli/polipów oraz niezbędny garb? Nie nam to wiedzieć. Co stało się
w Rumunii, zostaje w Rumunii.
Kultowa scena: Igor maluje lewą stopą fresk przedstawiający swoich przodków… Nie wiem dlaczego.
Kultowa scena: Igor maluje lewą stopą fresk przedstawiający swoich przodków… Nie wiem dlaczego.
II miejsce: Damian "Nox" Lesicki
Jako wymarzoną obsadę
adaptacji "Frankensteina" proponuję dream-team złożony z gwiazdy,
"gwiazdy" i spadającej gwiazdy polskiej kinematografii Anno Domini
2012.
W roli szalonego naukowca Wiktora Frankensteina - Daniel Olbrychski. Staczający się weteran polskiego kina z niejednym epizodem zagranicznym. Aktor, który grał już postaci o ambiwalentnej naturze, jak Kmicic czy Borowiecki. Człowiek, który był już rosyjskim agentem w "Salt" oraz hitlerowskim oficerem w "Hansie Klossie. Stawce większej niż śmierć". Osoba, która potrafi zagrać każdego, nawet amanta Grażynki Lubicz.
W roli szalonego naukowca Wiktora Frankensteina - Daniel Olbrychski. Staczający się weteran polskiego kina z niejednym epizodem zagranicznym. Aktor, który grał już postaci o ambiwalentnej naturze, jak Kmicic czy Borowiecki. Człowiek, który był już rosyjskim agentem w "Salt" oraz hitlerowskim oficerem w "Hansie Klossie. Stawce większej niż śmierć". Osoba, która potrafi zagrać każdego, nawet amanta Grażynki Lubicz.
Jako monstrum - Marcin Dorociński. Aktor, którym polskie kino obecnie stoi - czymże by była superprodukcja, jaką
musiałby być "Frankenstein" bez tego bożyszcza. Jednocześnie rola
monstrum byłaby dla czołowego polskiego przystojniaka wyzwaniem - oto swą
uwielbianą fizjonomię skryć by musiał pod obfitą charakteryzacją. Jednak
dramatyczna postać potwora nie powinna stanowić problemu dla odtwórcy głównych
ról w "Róży" i "Obławie". Tym bardziej, że i tu przyszłoby
mu zmierzyć się z antagonistą niemieckojęzycznym.
Igorem, nieodzownym pomagierem
swego pana widzę zaś Borysa Szyca. Człowiek,
którego wachlarz ról jest nad wyraz bogaty. Jednak to nie jego kreacja Silnego
czy Jana Krynickiego, ani nawet nie wcielenie się w Andrzeja w "Kac Wawa
3D" przekonały mnie do tego wyboru. Tym, co zadecydowało, a jednocześnie
zainspirowało mnie do stworzenia takiej właśnie propozycji obsady jest jego
niezwykły talent dubbingowy. Chociaż miał okazję być już Vegetą, Brutusem,
Kotem w Butach i Jeżem Jerzym, prawdziwie popisowym numerem była jego
interpretacja Golluma. Tym razem mógłby zagrać brzydkiego, niemal łysego,
wyłupiastookiego, obrzydliwego, pokracznego osobnika nie tylko głosem, lecz
całym sobą. A może nawet, znając umiłowanie Polaków do kopiowania aktualnych trendów
Zachodu z rodzimą finezją, mógłby Szyc pójść w ślady Andy'ego Serkisa i ożywić
Igora za pomocą techniki motion capture?
Sądzę, że z taką obsadą, polska wersja
"Frankensteina" byłaby prawdziwą ucztą kinomana. Żeby tylko znalazło się miejsce dla Adamczyka, Kota i Karolaka...
III miejsce: Agnieszka Cichy
Moim zdaniem w roli współczesnego
Prometeusza, dra Wiktora Frankensteina doskonale odnalazłby się Christoph
Waltz. Ma wszystko, czego potrzebuje Frankenstein: charyzmę, iskrę
geniuszu, magnetyczne usposobienie i przyjemny dla oka wygląd. Jestem pewna, że
stworzyłby najlepszą w historii kreację Frankensteina.
Monstrum bez specjalnej charakteryzacji
mógłby zagrać Ron Perlman ;-). Może i nie grzeszy urodą, ale gra z pasją
(i ma bardzo seksowny głos;). To naprawdę świetny aktor i bez problemu
poradziłby sobie z rolą brzydkiego, niezgrabnego, poprzecinanego bliznami
nieszczęśnika.
Z kolei w roli Igora widziałabym Hugh Laurie. Inteligencja, talent
aktorski, do tego długa, końska twarz, wyłupiaste oczy i kilkudniowy zarost. Do
roli pomocnika szalonego naukowca brakuje mu tylko garbu ;-).
Pozostałe propozycje (kolejność przypadkowa)
Adam Delor
Wiktor Frankenstein - Adrien Brody. Świetnie pasuje do roli zagubionego, ekscentrycznego samotnika. W jego
spojrzeniu jest coś, co może budzić litość i obawę jednocześnie.
Monstrum - Rocco Siffredi. Jest wysoki, w jego twarzy widać już zmęczenie, a jednocześnie płonącą iskrę życia, iskrę energii, która zrodziła monstrum.
Igor - oczywiście Ron Jeremy. To groteskowa postać tak samo jak
Igor. Ron dobrze czuje się w kinie exploitation. W jego twarzy można dostrzec
nawet szlachetne rysy, odpowiednia charakteryzacja dodałaby trochę brzydoty,
co pozwoliłoby stworzyć postać, której raczej nie mamy ochoty poznać, lecz
budzi nasze współczucie.
Łukasz Karaś
W roli Wiktora Frankensteina widziałbym Vincenta Price'a. Pomijając, że jest najlepszych aktorem wszechczasów, to idealnie nadaje się do roli genialnego, demonicznego szaleńca, miał wszakże niejedną już taką rolę (chociażby "Witchfinder General", czy "Abominable dr
Phibes").
W roli potwora Frankensteina widziałbym Michaela
Berrymana :). Wytłumaczenie jest raczej zbędne, wszystko powinno być jasne po zobaczeniu jego zdjęcia. Całe swoje życie grywał bez większej charakteryzacji mutantów ("Hills Have Eyes"), kanibali ("Cut & Run"), rogatych
barbarzyńców ("The Barbarians") - tak więc ma umiejętności, predyspozycje i
doświadczenie.
Do roli Igora idealnie nadawałby się Howard Vernon - etatowy aktor Jesusa Franco. Z jednej strony świetne umiejętności aktorskie, a z drugiej prawdziwie demoniczne spojrzenie.
Michał Graby
Jako oddanemu fanowi horroru, zarówno tego literackiego jak i filmowego, marzy mi się polska produkcja w tymże gatunku z prawdziwego zdarzenia. Było kilka podejść do tego gatunku w sferze filmowej w naszym kraju, jednak rezultaty nie są zadowalające. Jednak gdyby wziąć na warsztat sprawdzoną sztukę, jaką jest wielokrotnie ekranizowana powieść Mary Shelley pt. "Frankenstein", mogłoby w końcu powstać coś godnego uwagi, zwłaszcza, że zaplecze w postaci operatorów, scenografów, reżyserów itd. mamy bogate (może nie widać tego po repertuarze kinowym). Aktorsko też nie stoimy na straconej pozycji. Moimi kandydatami do głównych ról byliby:
Wiktor Frankenstein - Rafał Maćkowiak - moim zdaniem mocno niedoceniany aktor. Zagrał w jednym z lepszych polskich thrillerów (Billboard) zmiażdżonego jednak pzez krytykę. Solidny aktor o przenikliwym spojrzeniu, mógłby stworzyć ciekawą kreację pod okiem dobrego reżysera (tutaj swietnie odnalazłby się Roman Polański).
Jako oddanemu fanowi horroru, zarówno tego literackiego jak i filmowego, marzy mi się polska produkcja w tymże gatunku z prawdziwego zdarzenia. Było kilka podejść do tego gatunku w sferze filmowej w naszym kraju, jednak rezultaty nie są zadowalające. Jednak gdyby wziąć na warsztat sprawdzoną sztukę, jaką jest wielokrotnie ekranizowana powieść Mary Shelley pt. "Frankenstein", mogłoby w końcu powstać coś godnego uwagi, zwłaszcza, że zaplecze w postaci operatorów, scenografów, reżyserów itd. mamy bogate (może nie widać tego po repertuarze kinowym). Aktorsko też nie stoimy na straconej pozycji. Moimi kandydatami do głównych ról byliby:
Wiktor Frankenstein - Rafał Maćkowiak - moim zdaniem mocno niedoceniany aktor. Zagrał w jednym z lepszych polskich thrillerów (Billboard) zmiażdżonego jednak pzez krytykę. Solidny aktor o przenikliwym spojrzeniu, mógłby stworzyć ciekawą kreację pod okiem dobrego reżysera (tutaj swietnie odnalazłby się Roman Polański).
Monstrum - Eryk Lubos - co tu dużo mówić? Świetny aktor dramatyczny. Wygląd idealny. Pełna agresji twarz może skrywać wewnętrzne dylematy targane tą wielowymiarową postacią.
Igor - tylko Arkadiusz Jakubik. Jeżeli pamięć mnie nie myli parodiował już tą postać w "13 posterunku". Dzięki rolom u Smarzowskiego udowodnił, że w poważnym repertuarze radzi sobie wyśmienicie. Mógłby więc tym razem swą rolę potraktować 100% poważnie. O fizjonomii nie ma nawet co wspominać.
Adrian Zagórski
Wiktor
Frankenstein - dr powinien być zarówno szalony, jak i stonowany w tym miejscu Heath Ledger, którego kwestia "To żyje!" mogłaby przejść do
kanonów kinowych cytatów.
Monstrum
- paskudnego giganta powinien zagrać Arnold
Schwarzenegger... jego akcent jest idealny do tej roli. Warunki fizyczne i
fakt, że jego ciało lekko sflaczało, też klasyfikuje go wysoko w tej drabince...
Igor
- w tej roli moim zdecydowanym faworytem jest Marty Feldman. Sprawdził się już w roli Igora wyśmienicie. Typowy
tłuk, który w moim odczuciu był tylko troszkę bardziej groteskowy od
horrorowego oryginału.
EL CE
Jako odtwórcę roli Doktora
Frankensteina proponowałbym Johnnego Deppa, który też nie jest
prawdopodobnie oryginalnym wyborem, lecz powiedzmy sobie szczerze, któż inny
miałby zagrać rolę szalonego naukowca jak nie odtwórca ról Sweeneya Todda -
demonicznego golibrody, Willy'ego Wonky - szalonego właściciela fabryki
słodyczy, Eda Wooda - pokręconego reżysera. Nie wyobrażam sobie innego aktora w
tej roli.
Jako odtwórcę głównej roli,
czyli monstrum zaproponowałbym Rona Perlmana. Może nie jest to wybór
zbyt oryginalny, lecz warunki fizyczne (postura, kwadratowa szczęka no i
przede wszystkim ta zakazana twarz ) upodobniają go do klasycznego monstrum
kreowanego przez Karloffa. A właśnie film Jamesa Whale'a ukształtował wizję
monstrum, która jest znana i powielana do dziś (opcjonalnie Mickey
Rourke, który swoją facjatą mógłby kreować monstrum bez make-upu).
Rolę Igora powierzyłbym Dannemu
DeVito, który moją nominację do tej roli zawdzięcza roli Pingwina z filmu
Burtona. W tym filmie sprzed ponad 20 lat DeVito udowodnił, że potrafi zagrać
szalonego kalekę, którego stać na wszystko (ponad to jest to pierwszy i jedyny
aktor, który równocześnie przyszedł na myśl mnie i mojej żonie).
Moja wizja nowej ekranizacji Frankensteina może nie jest zbyt oryginalna, leczy
widowisko lekko w stylu Sin City byłoby dla mnie hołdem złożonym
Frankensteinowi z 1931.
Adrian Sikorski
Frankenstein 21 wieku.
Na Wiktora Frankensteina proponuję Petera Dinklage'a, który
jako genialny naukowiec pragnie stworzyć idealnego człowieka z części
zmarłych.
Na Monstrum wybieram Michaela Fassbendera, który jako
perfekcyjnie zszyty stwór doktora jest w filmie amantem, któremu żadna kobieta oprzeć się nie może,
ale ze względu na rozłam swojej psychiki nie potrafi kochać, a jedynie zabijać i mścić się
na swym stwórcy, który powołał go do życia wśród niedoskonałych ludzi. Monstrum na Ziemi
pełnej ułomnych istot jest samotne.
Na Igora polecam Ala Pacino w charakteryzacji z "Looking for
Richard", z garbem i krzywym ry... znaczy twarzą. Perfekcyjnie ukradnie film pozostałym
gwiazdom!
A jako Elizabeth (bo jakiś szowinistyczny ten casting na
trzech facetów;) pragnąłbym zobaczyć Ellen Page. Bez uzasadnienia, skoro to nie jest część
konkursu.
Jeremiasz Lelonek
Viktor – Christoph Waltz. Aktor wspaniale
sprawdzil sie w filmach Tarantino. Udowodnił, że potrafi zagrać „normalnych
szaleńców”. Jak inaczej nazwać The Jew Huntera czy Dra Kinga Schultza.
Potwór – tutaj wybór jest bardzo prosty. Benedict Cumberbatch. Wybór jest o tyle
prosty, że aktor świetnie pasuje do roli potwora. Na upartego niepotrzebna mu
jakaś specjalna charakteryzacja.
Igor – do roli Igora trzeba pójść pod prąd. Książka, jak i
klasyczny film Jamesa Whalea mają już swoje lata. Film z 1931 roku nie
postarzal się ani trochę. Dlatego też ważna jest jakaś zmiana, która
przyciągnie ludzi do kina. Dlatego też do tej roli idealny wydaje mi się…. John Goodman. Wielki i Powolny. Z
odrobiną charakteryzacji bedzie idealnym “nolanowskim” Igorem.
A może Wy macie jakieś ciekawe
pomysły na obsadę marzeń "Frankensteina"?
pomysły na obsadę marzeń "Frankensteina"?
Jeśli tak, zostawcie je w komentarzu pod tekstem.
Źródła zdjęć:
http://www.fanpop.com
http://www.filmweb.pl
http://www.toutlecine.com
http://wyborcza.pl
http://theblackboxclub.blogspot.com
http://wydarzenia.o.pl
http://www.thingx.tv
http://gfx1.fdb.pl
http://www.myspace.com
http://www.bbc.co.uk
http://tvp.info
http://filmmakeriq.com
http://www.tumblr.com
http://www.screenjunkies.com
http://i.pinger.pl
http://www.fanpop.com
http://wallpaperswa.com
http://acraig.wordpress.com
http://www.film.com
http://www.filmweb.pl
http://www.toutlecine.com
http://wyborcza.pl
http://theblackboxclub.blogspot.com
http://wydarzenia.o.pl
http://www.thingx.tv
http://gfx1.fdb.pl
http://www.myspace.com
http://www.bbc.co.uk
http://tvp.info
http://filmmakeriq.com
http://www.tumblr.com
http://www.screenjunkies.com
http://i.pinger.pl
http://www.fanpop.com
http://wallpaperswa.com
http://acraig.wordpress.com
http://www.film.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz