sobota, 5 września 2015

Trailer "Victora Frankensteina" pod lupą

Kurz po premierze trailera "Victora Frankensteina" już opadł, pora więc na spokojnie przyjrzeć mu się nieco bliżej. Do wizualnej strony nie mam żadnych zastrzeżeń, film zapowiada się klimatycznie (kapitalne wnętrze laboratorium, wyczuwalny duch epoki, ciekawy design potworów) i nowocześnie (dynamiczne cięcia i ujęcia), pod względem aktorskim też jestem raczej spokojny, bo zarówno James McAvoy, jak i Daniel Radcliffe do ułomków w branży nie należą. Ale, choć film ma być historią Frankensteina (McAvoy) opowiedzianą z perspektywy Igora (Radcliffe), to ten pierwszy - przynajmniej na trailerze - już ukradł reszcie obsady całe widowisko...




James McAvoy bardzo dobrze czuje się w skórze Victora Frankensteina, w jego oczach widać pasję i szaleństwo, zresztą spójrzcie na zdjęcia i radochę z "kreacji" wymalowaną na jego twarzy. Widać, że twórcy sięgneli do klasyki kina i Frankenstein McAvoya jest mocno inspirowany Henrym Frankensteinem w którego z pasją i oddaniem wcielił się Colin Clive w klasykach z 1931 i 1935 roku. 


Teraz słów kilka o treści filmu Paula McGuigana. Najzwięźlej mówiąc, chodzi o to, że Victor Frankenstein tworzy nowe życie (co za nowość ;) i od razu wpada na pomysł stworzenia całych zastępów kreatur. O ile nie pójdzie to w stronę "Van Helsinga" i "I, Frankenstein", czyli wątłej merytorycznie przygodówki sciencie-fiction, z cyfrowo animowanymi hordami potworów... to może być całkiem nieźle. Ufam, że twórcy pójdą w kierunku filozoficzno-psychologicznym, albo że choć zajrzą na chwilę w te rejony i film będzie dawał do myślenia, a nie tylko do bezmyślnego patrzenia. A sam pomysł na rasę potworów nie jest wymysłem twórców "Victora Frankensteina". Motyw ten był obecny już w powieści Mary Shelley, lecz tam, gdy tylko Frankenstein zdał sobie sprawę z tego, że gdy stworzy potworowi towarzyszkę, która może dać początek nowej rasie - natychmiast "porwał na strzępy" jej nieożywione jeszcze ciało.



W trailerze możemy zobaczyć aż trzy potwory! Wydaje się, że twórcy zdradzają tym aż za dużo, ale biorąc pod uwagę, że jednego z nich (prawdopodobnie tego najważniejszego) kamera pokazuje tylko od tyłu, w kinie możemy oczekiwać jakichś niespodzianek. Widoczny na zdjęciu potwór, jako żywo (choć przecież martwo;), nasuwa mi skojarzenia z kreacją Davida Prowse'a z "Horroru Frankensteina" z 1970 roku. Łysa głowa, muskularna, potężna sylwetka, szwy na szyi i głowie, to wręcz jawne nawiązanie do filmu ze stajni Hammera. Aha, internauci wyczaili w napisach na plakacie filmu Charlesa Dance'a ("Alien^3"), którego nie ma w obsadzie filmu na IMDb - czyżby to właśnie on miał zagrać głównego potwora w filmie McGuigana?


Potwór kolejny, prawdopodobnie pierwsza, "próbna" kreatura spod ręki Frankensteina, to człekopodobne monstrum pocerowane i pospinane metalowymi zszywkami. Tu widać inspirację innym filmem Hammera - "Frankenstein i potwór z piekła" z 1974 roku, gdzie człekopodobnego stwora również grał David Prowse. Reasumując, istota z powyższego zdjęcia wygląda przerażająco i realistycznie; oby nie była generowana komputerowo, bo efekt pęknie jak mydlana bańka.


Jest i monstrum zamrożone w bryle lodu - być może jest to ten sam potwór, którego od tyłu pokazała nam kamera dwa zdjęcia wyżej. Tak czy inaczej jest to czytelny ukłon w stronę klasyki Universalu ("Frankenstein spotyka człowieka-wilka" 1943 r.), gdzie potwora granego przez Belę Lugosiego także znaleziono w bryle lodu.


I wreszcie Igor, z którego perspektywy poznawać będziemy całą historię. Daniel Radcliffe prawdopodobnie na początku będzie garbaty, lub cierpieć będzie na inne schorzenie kręgosłupa. W każdym bądź razie Victor go wyprostuje (co widać już na trailerze) i obydwaj panowie zaprzyjaźnią się, by prowadzić wspólnie prace nad ożywieniem tego, co nieżywe. W tym miejscu przypomnieć muszę, że Igor w klasycznych filmach Universalu nigdy nie był asystentem Frankensteina, a rzeczywisty asystent szalonego naukowca na imię miał Fritz. Pierwszym Igorem z garbem był Ygor z "Młodego Frankensteina" (1974) Mela Brooksa. I "Victor Frankenstein" nie jest pierwszym filmem, w którym Igor jest jedną z centralnych postaci. W roku 2008 powstał animowany film "Igor", w którym asystent doktora, po śmierci tegoż, kontynuował jego szaloną pracę. Na koniec dodam tylko, że w powieści Mary Shelley nie pojawił się ani żaden Igor, ani żaden asystent Frankensteina - wymyśliło go Hollywood w 1931 roku ("Frankenstein" Jamesa Wale'a).

Laboratorium jest wisienką na torcie - kapitalna scenografia!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz