W oczekiwaniu na premierę "Victora Frankensteina" (w Polsce dopiero za kilka miesięcy - czytaj TUTAJ) na otarcie łez postanowiłem przesłuchać soundtrack do filmu, autorstwa Craiga Armstronga ("Moulin Rouge", "Wielki Gatsby", "Ray", "World Trade Center"). O ile sam film wciąż zbiera dość średnie oceny (na RottenTomatoes 28%, na IMDb 6,3/10), tak w przypadku muzyki nie mam żadnych wątpliwości, że jest to kawał porządnie wykonanej, muzycznej roboty. Nie nazwę tego score'a arcydziełem, nie ma też na płytce żadnego wyraźnego motywu przewodniego, ale prawie wszystkich utworów słucha się z przyjemnością, a niektóre z nich to prawdziwe perełki. Oczywiście mnie, jako miłośnika tematyki frankensteinowskiej, interesowały głównie ilustracje muzyczne z epickim pier... to znaczy epickim rozmachem. A tych na płytce nie brakuje...
Najlepsze z nich to utwory nr: 8. Igor Transformed, 10. Lion's Foot, 11. Dark Red Theme 3, 13. Getting To Work oraz 21. Dark Red Theme 1. Wszystkie wymienione to utwory niezwykle rytmiczne, dynamiczne, głośne, wypełnione po brzegi energią i szaleństwem Frankensteina. Podczas ich słuchania przed oczami stają błyskawice, laboratorium i ożywające monstrum. Muzyka Craiga Armstronga łączy w sobie klasyczne instrumenty z współczesnymi brzmieniami, co doskonale wpisuje się w stylistykę filmu Paula McGuigana, który miał za ambicję ubranie klasycznej opowieści w nowoczesne szaty. Z pozostałych ilustracji na wyróżnienie zasługuje nr 15. Body Parts, sympatyczna, jakby cyrkowa muzyczka, szkoda tylko, że bardzo krótka. Pozostałe utwory na płycie to liryczne ilustracje, zapewne scen dialogowych, tych spokojnych, wyciszonych. Na całość score'a składają się aż 32 utwory, które w znakomitej większości mogę polecić miłośnikom nie tylko postaci Frankensteina, ale i szeroko pojętej muzyki filmowej. Nie mogę się doczekać, żeby sprawdzić jak muzyka Craiga Armstronga "zagra" z obrazem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz