Miejsce na nawiązanie do Frankensteina znalazło się nawet w kasowej serii "Transformers" Michaela Baya, choć wojna między Decepticonami a Autobotami nie wydaje się mieć nic wspólnego z powieścią Mary Shelley. O co więc chodzi? Otóż w siedzibie korporacji KSI, gdzie przeprowadzane są prace badawcze i eksperymenty na organizmach schwytanych Transformerów, jeden z nich, uwięziony w klatce, zwraca się do Stanleya Tucci słowami: "O, proszę, nasz własny, łysy doktor Frankenstein"... I nie są to czcze słowa, bowiem naukowca z filmu Baya faktycznie łączy ze słynnym, szalonym doktorem całkiem sporo. Stoi on wszakże za tworzeniem "nowego życia" - z fragmentów ciał i umysłów zabitych, kosmicznych przybyszy. Efektem tych prac jest Galvatron, który oczywiście wymknął się spod kontroli, choć grany przez Tucciego naukowiec wciąż myśli, że panuje nad swoim tworem. To nie koniec nawiązań do klasyki, gdy bowiem Autoboty, na pokładzie statku-więzienia, odnajdują żywego Optimusa Prime, jeden z nich wykrzykuje entuzjastycznie "It's Alive!" :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz