Dziś gościnny występ mojego redakcyjnego kolegi z serwisu FILM.ORG.PL, Filipa Jalowskiego. Pozwoliłem sobie zacytować tu fragment jego obszernej recenzji "Pi" Darrena Aronofsky'ego. Całą recenzję możecie przeczytać TUTAJ, a tymczasem zapraszam do lektury interesującego nas fragmentu - w dalszej części wpisu...
Pi można traktować w pewnym sensie jako kolejną wersję mitu Frankensteina. W filmie Aronofsky’ego potwór zyskuje jednak imię – nazywa się Euklides i jest superkomputerem potrafiącym wykonywać miliony obliczeń na sekundę. Pozszywane części ludzkich ciał zostają zastąpione przez elektroniczne podzespoły. Podobnie jak w przypadku Wiktora Frankensteina, tak i w przypadku głównego bohatera Pi, najwięcej problemów sprawia znalezienie elementu najważniejszego – mózgu/procesora. W obu przypadkach monstrum ostatecznie zyskuje ten element, ale jego właściwości są niebezpieczne zarówno dla kreatora, jak i osób postronnych. Frankenstein zyskuje mózg skłonny do przemocy (prawdopodobnie pochodzący z ciała kryminalisty). Procesor z Pi również powiązany jest ze światem przestępczym, który oczekuje od matematyka rozwiązania zagadki powtarzających się wzorów i przyłożenia jej do notowań giełdowych. Na pierwszym planie obu opowieści obserwujemy szał geniusza, który rzuca wyzwanie boskiemu porządkowi i powoli zatraca się w swoich śmiałych ideach. W końcu, zarówno Frankenstein, jak i Pi stawiają bardzo podobne pytania. Dotyczą one poszukiwań sensu ludzkiego życia, granic poznania i, pośrednio, istnienia Boga - Filip Jalowski (fragment recenzji filmu "Pi" ze strony FILM.ORG.PL)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz